Poetycka recenzja słuchawek OPPO PM-1 w HiFi PHILOSOPHY

Poetycka recenzja słuchawek OPPO PM-1 w HiFi PHILOSOPHY

Poetycka recenzja słuchawek OPPO PM-1 w HiFi PHILOSOPHY 150 150 OPPOdigital.pl

Zapraszamy do przeczytania fragmentów oryginalnej i bardzo ciekawej recenzji słuchawek OPPO PM-1 autorstwa Pana Piotra Ryki. Recenzja pojawiła się na łamach strony hifiphilosophy.com.

 

Trochę na temat niskiej wagi i wyjątkowej wygody słuchawek:

„Nie dalej jak kilka recenzji temu, sporządzając opis przywołanych już tu przed chwilą Audeze LCD-3, napisałem rzecz jeszcze do niedawna całkowicie oczywistą, że mianowicie słuchawki planarne muszą być ciężkie. Okazuje się, że wcale nie muszą, bo planarne OPPO ciężkie nie są. Ba, one są lekkie. Waga 395 gramów jest wszak jak na flagowe, a więc wykonane z najlepszych surowców, słuchawki wokółuszne stosunkowo niska. Co prawda opisywane też niedawno nowe flagowe Ultrasony ważą jeszcze mniej, ale i tak są te OPPO zaskakująco lekkie, a jak na konstrukcję ortodynamiczną, lekkie wprost szokująco. To efekt długich ponoć i bardzo wytężonych prac rozwojowych, które zaowocowały możliwością zespolenia obustronnych (jak zawsze u planarów) magnesów napędzających z diafragmą, która to diafragma jest w tym wypadku wyjątkowo mocna i aż siedmiowarstwowa, dzięki czemu cewki mogły zostać do niej przytwierdzone bezpośrednio, w postaci cienkich uzwojeń po obu jej stronach. Uzwojeń nie tylko o wiele lżejszych od dotychczas stosowanych, gdy mocowano je niezależnie po bokach, ale jeszcze dwakroć bardziej w dodatku gęstych, co pozwala na lepsze sterowanie, a w efekcie generuje mniejsze zniekształcenia. Dodajmy od razu, że mimo o wiele lżejszej konstrukcji są to wciąż najlepsze z możliwych magnesy neodymowe, tak więc lekkość nie oznacza tutaj żadnego ustępstwa.”

 

 

 

„Są zatem te planarne OPPO prawdziwym przeskokiem technologicznym i do pewnego stopnia innym typem słuchawek, co staje się jasne, gdy porównamy je na przykład do flagowych Audeze, u których moc szczytowa podawanego sygnału wynosi 15 Watów, a zalecana moc ciągła 4 W, podczas gdy u OPPO jest to odpowiednio 2 W i 0,5 W. Podobnie duża różnica dotyczy skuteczności, która u Audeze szacowana jest na 93 dB/1mW, a u OPPO wartość ta wynosi 102 dB/1mW. W rezultacie są OPPO PM-1 całkiem niczym słuchawki na ulicę i gdyby nie konstrukcja otwarta, za takie można by je uważać. Lecz tak naprawdę są tym i tym, to znaczy słuchawkami i do domu i na drogę, o czym najlepiej świadczą dwa dołączone kable: 3-metrowy dla systemów stacjonarnych i metrowy dla przenośnych.”

 

 

 

Wygląd słuchawek zrobił wrażenie na autorze recenzji:

„Pora teraz wziąć słuchawki do ręki i się im przyjrzeć.

Faktycznie prezentują się ekskluzywnie. Metalowa prowadnica pałąka, przechodząca zawiasowo poprzez zaciski mocowania w oprawy muszel, kontrastuje z lekkością samych słuchawek, a dopełnieniem kontrastowości są napięcia barwne pomiędzy jej srebrzystością – zdobną dodatkowo chromowanymi aplikacjami – a ciemnym brązem obszycia pałąka i padów oraz czernią dekli zewnętrznych, o bardzo drobnej, z daleka niewidocznej perforacji. Perforowana jest także skóra, stanowiąca obszycie padów, wykonanych, jak podkreśla producent, z naturalnego lateksu, bardzo przewyższającego jakością zwykle stosowaną piankę, jednak perforowana tylko na bokach, podczas gdy na obszarze kontaktu z głową pozostaje gładka. Pady osadzono na plastikowych kołeczkach, są więc łatwo zdejmowalne, a na stanie mamy ich dwa komplety, z których drugi jest welurowy.”

 

 

 

Opakowanie też się spodobało:

„Popisem elegancji jest także opakowanie, w postaci dużej drewnianej kasety o obróbce drewna nawiązującej jakością do tej jaką oferuje w swoich szczytowych wyrobach Accuphase. Ta z kolei jest pakowana w eleganckie tekturowe pudło powleczone satynowym wykończeniem.”

 

 

 

Kilka słów o tym jak grają PM-1 w połączeniu z dobrym odtwarzaczem przenośnym:

„Skoro dodają do nich kabel dla sprzętu przenośnego, to chyba po coś on jest? Należało zatem użyć aparatury przenośnej. Niech będzie i tak. Akurat goszczę czekający na recenzję odtwarzacz HiFiMAN HM-802, to może się z OPPO nie pogryzą, tylko ładnie w chórku zaśpiewają. A tak nawiasem, to o słuchanie kiedyś słuchawek ortodynamicznych z aparaturą przenośną na zasadzie dobrego ich dopasowania, bym siebie raczej nie podejrzewał. Ale świat idzie naprzód, przynajmniej, jak się okazuje, w tej mierze. Dobre i to. Za konkurencję wziąłem dwie pary także wybitnych słuchawek, w dodatku takich jeszcze bardziej ukierunkowanych na aparaturę przenośną: Pandory Hope VI i Beyerdynamiki T5p. No bo jak równać i się ścigać, to tylko w odniesieniu do najlepszych.”

„Zacznijmy może od tego, że jak należało oczekiwać potrzebowały trochę więcej energii, ale bardzo nieznacznie, i w efekcie HiFiMAN HM-802 bez najmniejszego problemu potrafił je wysterować, a nawet grać z nimi tak głośno, jak tylko ktoś sobie by pragnął, z możliwością uszkodzenia bębenków słuchowych włącznie. Zaznaczmy też na starcie, że słabszych plików i rocka słuchało się z OPPO zdecydowanie najlepiej, bo dźwięk był w ich przypadku najbardziej masywny, bas zdecydowanie najmocniej się zaznaczał, tonacja była ciemniejsza, kryjąca jaskrawości, wypełnienie po brzegi, nadzwyczaj sycące, a pośród tej obfitości przejrzystość i realizm całkowicie jednoznaczne. Na słabych plikach Beyerdynamiki zostały pożarte jednym kłapnięciem, a i Pandory się nie obroniły. Tak więc jak ktoś chciałby się cieszyć doskonałym brzmieniem przy niższej jakości materiale wyjściowym, to tylko OPPO. W przypadku plików wyższej jakości – dobrych FLAC i MQS – sytuacja zrobiła się o wiele ciekawsza, bo konkurencja postanowiła nie zostawać z tyłu. I tu parę uwag o znaczeniu zasadniczym. OPPO grały najciemniej i najniżej tonacyjnie, z nieznaczną przewagą masywności nad Pandorą i sporą nad T5p. Te ostatnie miały z kolei największą pogłosowość i wraz z nią najlepiej ukazywały holografię, a jednocześnie zdecydowanie najmocniej wyciągały wokalizę z przekazu. Pandory były tutaj na drugim miejscu, a OPPO zdecydowanie preferowały instrumentację, chowając wokalizę w całości brzmienia.”

 

 

 

Trochę na temat odsłuchów PM-1 z wyśmienitym wzmacniaczem lampowym ASL Twin-Head:

„Ale zarazem, co trzeba wyraźnie podkreślić, nie grają te nowe OPPO podobnie do flagowych Audeze i flagowych AKG. To inny styl i inna paleta doznań. Pierwsza rzecz, od razu słyszalna, to gładka powłoka dźwięku. Nie ma chropowatości, większej czy mniejszej, jest gładź. Ale w sumie to dobrze, bo wielu gładką powierzchnię dźwiękową woli, a to że sam akurat wolę chropawe brzmienia o niczym nie przesądza. Jedni wolą aksamitność, inni jedwabistość; i na tym się dyskusja urywa. No więc OPPO są dla tych drugich, ale i mnie, zwolennika brzmień pokrytych meszkiem i saksofonów z grasejującą melodyką, ta gładkość bardzo się podobała, bo stanowiła odskocznię, a przy tym była zjawiskowej urody i jeśli już brać brzmienia gładkie, to właśnie takie.”

„Uważnie się przysłuchałem i kiedy u Audeze LCD-3 i AKG K812 soprany były czymś w rodzaju kolejnej warstwy na muzycznej tęczy, to u OPPO pozostawały takie bardziej wyróżnione i osobne, tak więc kiedy, na przykład w orkiestrze albo składzie jazzowym, jakiś instrument, najczęściej trąbka, skrzypce albo flet, gra wysokie tony, to ta partia sopranowa jest ukazana u nich bardziej oddzielnie w sensie przestrzennym, bardziej się jako źródło zaznaczająca. I to jest niewątpliwie ciekawe, a wcale tak od razu się tego nie spostrzega. Spostrzega się za to co innego – spostrzega się bas. Od początku kiedy pierwszy raz ich słuchałem, rzucił się ten bas w uszy i rzucił bardzo smacznie, tak jak to lubią tygrysy i inne audiofilskie misie. To niewątpliwie bas podkreślony, podobnie jak soprany mający własny na scenie obszar, a poprzez to lepiej widoczny i ciekawiej brzmiący.”

„Pozostaje jeszcze napisać o całościowych wrażeniach. OPPO PM-1 to niewątpliwie wysokiej klasy słuchawki, udowadniające swoją wybitność od pierwszego brzmieniowego strzału. Zarazem grające inaczej od pozostałych z grupy bardzo wybitnych, bo gładką powierzchnią dźwięku i tym rozrzucaniem dźwięków po scenie. A do tego jeszcze powściągliwymi sopranami. Sopranami takimi bardziej leżącymi z tyłu, należącymi bardziej do tła a nie pierwszego planu. Na pierwszym planie jest bas, a nieco dalej średnica, bardzo udana co do postaci, bardzo czysta i dobrze odwzorowana”

„Co do sceny, to jest duża, większa niż u Audeze i większa niż u AKG z początków ich grania, bo teraz się u nich powiększyła i stała mniej więcej taka sama. Gdy zaś chodzi o stwierdzenia zaczynające się od nie, to nie są te PM-1 jakieś szczególnie gorące (choć całkiem są muzykalne) i nie są też na pewno jasne, tylko raczej ciemne, masywne i uspokojone na górze. Nie byłoby więc z nimi za dobrze, gdyby nie były przy tym przejrzyste, połyskujące i z odpowiednim drajwem, ale o to nie ma obawy. Są przejrzyste, rytmiczne i potrafią zabłysnąć. Nie są także męczące, a mimo to angażujące. Stanowią zatem ciekawy konglomerat cech wysokiej klasy brzmienia.”

 

 

 

Tak Pan Piotr Ryka podsumował testy słuchawek:

„Jeżeli ktoś oczekiwał po prostu świetnego brzmienia, a także możliwości łatwego napędzania słuchawek ortodynamicznych; łatwego do tego stopnia, że można nimi grać bez żadnych ustępstw jakościowych nawet z aparatury przenośnej, to się niewątpliwie doczekał. Słuchawki są bardzo ładne i bardzo wygodne, a jeszcze do tego grać mogą przez kabel symetryczny.

Lecz i bez niego mamy do czynienia z brzmieniem wysokiej klasy, gotowym sycić zwłaszcza tych, którym nie zależy na popisach sopranowych, bo dla nich są Pandory, AKG czy Staxy, tylko miłośników ciężkości, wypełnienia i basu, dla których mocne bum i rockowa waga ciężka są towarami pierwszej potrzeby. A w ogólności są to słuchawki dla tych, którzy pragną z normalnego wzmacniacza a nawet aparatury przenośnej odtwarzać w wysokiej jakości wszelkiego rodzaju i wszelkiego jakościowego stanu muzykę, choćby i stare, najmarniejsze nagrania, bo OPPO PM-1 uczynią nawet takie ciekawie brzmiącymi i całkowicie pozbawionymi elementów odsłuchowej udręki. Ich spokojne, masywne i duże soprany nie dadzą się nikomu sprowokować do pisków ani syczenia, a mocny bas i całościowa postawność wszystkiemu przydadzą uroku.”

 

 

 

Wśród wymienionych przez Pana Piotra zalet nowych słuchawek OPPO, znalazły się:

• Masywne brzmienie.
• Specyficzna umiejętność segregowania na scenie poszczególnych składowych pasma.
• Przyjemna, spójnie brzmiąca średnica.
• Łagodne, umiarkowane soprany, potrafiące gdy trzeba przechodzić do ofensywy.
• Spora i uporządkowana scena.
• Znakomita współpraca ze sprzętem przenośnym.
• Doskonałe do odtwarzania słabych jakościowo nagrań.
• Małe wymagania prądowe.
• Nowatorskie opracowanie przetworników ortodynamicznych.
• Bardzo ładne.
• Perfekcyjne wykonanie.
• Luksusowo opakowane.
• Liczne akcesoria.
• Dwa wysokiej jakości kable w komplecie.

« powrót